Sztucer Sauer 202 – precyzja i elegancja
Dotknąć historii – broń MC
Gdy łączysz pasję z pracą masz szansę być użytkownikiem produktów, które polecasz i sprzedajesz. Jeśli dodatkowo nie pozwoliłeś, aby trudne czasy wyścigu szczurów zabiły w Tobie przyzwoitość i ludzką wyrozumiałość, wtedy możesz doradzać swoim klientom bardziej kompleksowo, a nie tylko opierać się na wyliczeniach Excela dotyczących marży.
Właśnie tak staramy się działać w WHBU. Czy zawsze dobrze na tym wychodzimy? Ekonomicznie NIE. Czy mamy wyłączność na wiedzę absolutną? Nie. Ale mamy komfort polecania klientom sprawdzonych przez nas produktów i rozwiązań. Czasem nawet udaje nam się coś poprawić lub dodać, dzięki czemu produkt staje się bardziej kompletny. I o tym dzisiaj parę słów.
Marka Infiray jest naszym zdecydowanym faworytem w dziedzinie termowizji. Szeroka gama produktów, jakość, serwis i wsparcie techniczne zarówno polskiego dystrybutora, jak i fabryki sprawiają, że po prostu lubimy ich produkty. Ale nigdy żaden produkt nie jest tak dobry, by nie mógł być lepszy.
Zbierałem się do tego od wielu miesięcy, ale dopiero ostatnia aktualizacja celownika termowizyjnego Infiray TH50 v2, dzięki której mamy kalkulator balistyczny, sprowokowała mnie do działania. Aby korzystać z kalkulatora balistycznego, niezbędny jest dalmierz. Infiray ma w swojej ofercie dalmierz dedykowany do serii Tube, który łączy się po BT z celownikiem. Niestety, nie mam pojęcia, jak można było tak bardzo nie przemyśleć mocowania tego dalmierza. Jedyne wytłumaczenie jest takie, że osoba, która to projektowała, nie jest równocześnie użytkownikiem.
Dla tych, którzy nie mieli tego w ręku – krótki opis. Mocowanie jest podobne do doświetlaczy w noktowizji. Jeden koniec zapina się na tubus lunety, a do drugiego końca zamocowany jest dalmierz. Mocuje się go, łapiąc małą tulejkę pod spodem dalmierza. Jest pełna możliwość regulacji dalmierza lewo-prawo, góra-dół, dzięki czemu można go precyzyjnie wyjustować równolegle do osi lunety. Jeszcze tylko zsynchronizowanie znacznika w celowniku, aby znacznik patrzył tam, gdzie dalmierz.
Po ustawieniu według swoich potrzeb, dokręcamy śrubki i cieszymy się dalmierzem. Cieszymy się tylko trochę 😉. Potem coś jest nie tak, bo wartości podawane przez dalmierz wydają się dziwne. Niestety, sposób mocowania tego dalmierza powoduje, że w trakcie użytkowania musi się on przestawiać. Kładąc broń w futerale na siedzeniu czy w bagażniku, wchodząc na ambonę, przechodząc przez las, podczas przewożenia broni – we wszystkich tych sytuacjach dalmierz jest narażony na delikatne stuknięcia i inne siły. Ponieważ jest zamocowany za tylną część obudowy, każda siła przyłożona na jego przednią część działa jak dźwignia, przestawiając dalmierz. I koniec.
Teraz przyszła pora poprawić fabryczny montaż dalmierza. Zrobić to tylko dla siebie, mając rusznikarnię, nie byłoby trudno, ale celem było wymyślenie czegoś, co każdy będzie mógł samodzielnie powielić.
Wiedzieliśmy, że trzeba wzorować się na rozwiązaniach z Pard DS 35 LRF czy Pulsar Thermion LRF, czyli na montażu dalmierza „na sztywno”. Takie rozwiązanie stosuje również Infiray w swoich kwadratowych urządzeniach, ale przy serii Tube coś poszło nie tak 😉. Z jednej strony musi być na sztywno, a z drugiej strony z możliwością precyzyjnego ustawienia. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że w urządzeniach termowizyjnych dalmierz musi być perfekcyjnie ustawiony równolegle z osią celownika. Na YouTube jest sporo filmików z całego świata, gdzie ludzie pokazują, jak ustawić dalmierz w wersji Tube. Dalmierz zamocowany z lewej strony celownika, a instruktor pokazuje, jak super jest, że można ustawić dalmierz dokładnie tam, gdzie patrzy krzyż. Na 100 metrów działa perfekcyjnie, ale im dalej od celu, tym większego zeza ma ten zestaw. Absurd. W noktowizorach jest to mniej istotne, ponieważ widzimy wiązkę dalmierza i dzięki temu możemy mierzyć wiązką, a nie znacznikiem. W termowizji to nie przejdzie.
Pomysł był taki – dalmierz zamontujemy tak, jak iluminatory, do których są dostępne montaże z regulacją w osi X i Y. Pomysł dobry, ale te montaże mają calowe obejmy. A jaką średnicę ma dalmierz IR-1200-1? Boom! Ma 30 mm, czyli wybór montaży jest ogromny.
Na tubusie celownika montujemy obejmę, która zakończona jest szyną 11 mm. Ustawiamy lewo-prawo idealnie w osi lunety. Teraz przykręcamy do szyny 11 mm obejmę fi 30 wraz z dalmierzem i szybka modlitwa, że może to będzie wszystko idealnie osiowo… Celownik w statyw, siatka wycelowana w klamkę drzwi budynku naprzeciwko. Teraz trzeba odpalić czerwony laser dalmierza, by pokazał, gdzie patrzy.
Sukces jest połowiczny. Lewo-prawo jesteśmy wyosiowani idealnie. Niestety, zestaw ma zeza do góry. Czerwony punkt powinien być 5,5 cm nad klamką, a jest ponad 20 cm. Czyli na 200 metrów zmierzy nam kominy. I znowu dylemat – można dać to na rusznikarnię i mozolnie dopracować pochylenie. Ale nie o to chodzi. Kilku kolegom sprzedaliśmy zestawy z dalmierzami. Jak się okaże, że tylko w jednym sprzęcie działa to prawidłowo, to grono kolegów się zmniejszy 😉.
Odpalamy wujka Google i szukamy: obejma fi 30 z regulacją pochylenia. To było zbyt proste. Firma FX, produkująca montaże do wiatrówek, ma to w swojej ofercie. Są dostępne na drugim końcu Warszawy. Teraz jesteśmy w domu. Lewo-prawo nie trzeba nic ruszać, pozostaje góra-dół. Jak na tę cenę, spodziewaliśmy się lepszej jakości wykonania, ale po krótkim czasie udaje się ustawić czerwony punkt dokładnie 5,5 cm nad punktem celowania. Czyli dokładnie tyle, ile wynosi odległość od osi celownika do osi dalmierza. Już wiem, że wygraliśmy. Mamy zestaw montażowy, który każdy może sam sobie złożyć, bez naszego pośrednictwa (ale oczywiście polecamy się 😉).
Pozostają jeszcze odwiedziny na zawsze gościnnej dalekodystansowej strzelnicy Marynino, by ewentualnie minimalnie skorygować ustawienie dalmierza oraz sprawdzić, jak działa ten kalkulator balistyczny. Ale to już będzie temat na oddzielne opowiadanie…
Na ten moment Mission Complete 😉